- Um... cześć? - przywitał się i zrobił to bardzo cicho lub po prostu to ja byłam w na tyle dużym szoku, że moje zmysły zostały zagłuszone.
- Witaj. - powiedziałam szybko i lekko się odsunęłam. - Co tutaj robisz? - zapytałam nie kryjąc swego zdziwienia.
Od roku nie widziałam tutaj żadnego innego wilka, myślałam, że bez ruszenia się z Thair Esser, nigdy już nikogo nie spotkam. Co on tu robi? Zapuścił się tak daleko? Może jednak nie powinnam mu zaufać? Przecież nikt tędy nie chodzi!
- Polowałem. - odparł jednym słowem, co nie zaspokoiło mojej ciekawości. - Mieszkasz tutaj? - spytał trącając nosem padłego jelenia. - Może chcesz trochę? Pomogłaś go dobić.
- Tak, mieszkam. Właściwie to też wybierałam się na polowanie i też na jelenie, wczoraj zapuściły się dość blisko mojej... - przerwałam, w głębi duszy ganiąc się za swoją głupotę. Właśnie chciałam mu powiedzieć gdzie mieszkam. Przez ostatnie dziesięć minut najwyraźniej działo się na tyle dużo, że mózg przestał pracować, albo i pracował, ale na najniższych obrotach.
- Twojej...? - odezwał się basior, najwyraźniej uznając moje milczenie za zbyt długie. - Twojej co?
Przez kolejną chwilę nie wiedziałam co powiedzieć. Przyznać się, że jestem tutaj sama? Patrząc na jego posturę może i nie dałby rady mnie zabić, ale za to solidnie poturbować, jeśli nadal miałabym w głowie taką pustkę jak teraz i zapomniałabym jak walczyć.
- Watahy. - mruknęłam spoglądając na jelenia.
Basior najwidoczniej to zauważył.
- Jak już pytałem, może chcesz trochę? - powiedział siadając na trawie. Z jego sierści ściekał czerwony płyn.
- Chętnie. Przy okazji, jestem Mallory. - przedstawiłam się kłaniając lekko. - A ty? Kim jesteś i skąd pochodzisz?
Lakris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz