-Nazywam się Lakris, ale możesz mówić mi Ris. Wybacz, że ci przerwę rysowanie mapy, ale jestem strażnikiem tych terenów, więc moim obowiązkiem jest zabrać cię teraz do alfy. - Powiedziałem zmieniając ton na normalny.
Basior wydawał się lekko zawiedziony, że musi już iść, rzucił jeszcze okiem na tereny jakby próbował wszystko zapamiętać za jednym razem.
-Spokojnie, możesz tu wrócić, jeśli dołączysz do watahy. - Rzuciłem i prowadziłem nowo poznanego wilka do alfy.
Po drodze trochę rozmawialiśmy, wydawał się naprawdę w porządku, więc to była dość ciekawa rozmowa, ale nie przybliżę szczegółów. Przez część drogi wydawał się nad czymś intensywnie myśleć, aż w końcu dotarliśmy do jaskini alfy, na szczęście ją zastaliśmy na miejscu. Przedstawiłem jej w skrócie sytuację po czym oddaliłem się kawałek, obserwując ich, aby w razie co móc szybko zareagować, rozmawiali ze sobą trochę po czym Khidell podszedł do mnie sam lekko machając ogonem. W duchu byłem już gotowy, żeby go oprowadzić po terenach, a nie odprowadzać do brzegów watahy tłumacząc gdzie powinien iść.
-I jak? - Spytałem patrząc się na niego.
Khidell?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz