-Zaraz zacznie padać deszcz. - Oznajmiłem.
-Masz rację. - Potwierdziła ze skinieniem głowy. -Wracajmy. Im szybciej wrócimy, tym mniej zmokniemy. - Doczepiła, z delikatnym uśmieszkiem.
Wydobyłem z siebie ciepłe westchnięcie, pokazujące jak bardzo mi ulżyło od ostatniego czasu, wadera prawdopodobnie to zauważyła, co świadczyło o jej większym uśmiechu.
Dłuższym spacerkiem wracaliśmy do swoich miejscówek, mimo że chciałem już pobyć nieco sam, w głowie gnieździła mi się myśl, że chciałbym zostać na tę na noc z nią... Szybko wyrzuciłem to z głowy i właśnie przez ten cyrk, przypomniało mi się wszystko co do tej pory się stało. Przystanąłem i rozejrzałem się po bokach, na jednym z nich kończąc. Mallory zauważyła moje nagłe zachowanie, podeszła do mnie i spojrzała w moje żółtawe oczy.
-Wszystko gra? - Zapytała ze spokojem.
-Tak... Tylko... Chodźmy dalej, dobrze? - Odpowiedziałem. -Za dużo ostatnio myślę, powinienem odpocząć od tych nagłych historii.
Wilczyca kiwnęła głową w niepewności. Ruszyliśmy dalej.
W całkowitej ciszy, zostałem odprowadzony przez nią do swojej kryjówki.
-Na pewno wszystko gra? - Spytała znów.
-Tia... - Odpowiedziałem unikając tym razem jej wzroku. -Pozwolisz, że zostanę sam?
Wadera westchnęła i delikatnie otarła swój łeb o mnie.
-Dobranoc. Prześpij się. - Rzekła a moje serce się zatrzymało.
-Dobranoc... - Szybko rzekłem i wróciłem do środka. Ona zrobiła dość podobnie.
"Co się stało?"
Zapytałem sam siebie w myślach, moje ciało nagle stało się takie... Lekkie... Co w jej głowie siedzi... Ta zagadka będzie mnie męczyć...
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz