sobota, 21 marca 2020

Od Venira CD Mallory

Słysząc ptaków śpiew, kończąc na hukanie sowy, właśnie tak nastał mrok.
Nie potrafiłem zdzierżyć wspomnień z przeszłości, też myśląc o Mallory. Ta wilczyca siedziała mi dłużej na sumieniu niż moje wspomnienia, jej kreatura poprawiała mi nastrój. Szamotałem się w swoim zacnym "wyrku", próbując ustawić się do dobrej pozy na sen.
Mimo natrętnego przewracania się z boku na bok, stwierdziłem brak sensu w mojej drzemce. Z leżenia na boku przelazłem na brzuch i podniosłem swój łeb, rozglądając się po całej kryjówce. W tym samym momencie uznałem, że to miejsce jest idealne dla dwójki wilków...
-ŻE CO?! - Krzyknąłem gwałtownie wstając, uderzając całkiem mocno łbem o sufit mojej posiadłości. Usiadłem i zacząłem masować obolałe miejsce.
Westchnąwszy, wróciłem do leżenia, powróciwszy do zwinięcia się w kulkę. Tak też zrobiłem.
Mimo tego wszystkiego, nie dałem rady zasnąć i całą noc przeleżałem na zamyślaniu o swojej przyszłości. Z samego rana, udało mi się wstać i wychylić się zza skał. Miałem dość podkulony ogon i zaspane oczy, chociaż ból pleców ustał na tyle, że dałbym radę upolować cokolwiek.
Krok po kroku, wyłoniłem się ze skrytki i wpuściłem nos w trawę. Po delikatnym węszeniu, truchtem skierowałem się na nie dużą polanę w poszukiwaniu pożywienia. Jedynie co rzuciło mi się w oczy to świstak, który prawdopodobnie na zawołanie wiosny, wybudził się z hibernacji. To była moja okazja. Z cichym skradaniem się na zdobycz, ustabilizowałem odpowiednio ciało do ziemi i wbiłem pazury w glebę. Spokojnym ruchem i gwałtownym skokiem z łatwością dobiłem ofiarę, pozbawiając jej życia. Wylizałem swój pysk i powąchałem zwierzę. Chwyciłem za ofiarę i rozpocząłem ucztę, która nie trwała długo. Nie zjadając nawet połowy, przez to że nie byłem aż tak głodny, stwierdziłem że warto podzielić się tym łowem z Alfą. Złapałem resztki zwierzęcia w pysk i ruszyłem za zapachem Mallory, która była całkiem niedaleko mnie. Nie wiedziałem co na to powie, ale to chyba pierwszy raz jak chciałem być dla kogoś miły...
Ujrzałem ją niedaleko, przy martwym zającu... Czyli jednak kolacja odwołana.
Podszedłem do niej bliżej i z pełnym pyskiem mięsa odpowiedziałem.
-Hej...
Wilczyca odwróciła się, z delikatnym szokiem w oczach. Puściłem świstaka przed nią i spojrzałem w ziemię. Ona jednak spojrzała na mnie.

Mallory?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz