-Nazywam się Lakris. Skąd jestem trochę trudno powiedzieć...liczy się odpowiedź "z lasu"?
-Chodziło mi bardziej o to czy jesteś z... - Ponownie się zawiesiła, ale po chwili jakoś wróciła do siebie. - jakiejś watahy?
-Do żadnej nie należę, jesteś pierwszym wilkiem, którego widziałem od kilku miesięcy. A tymczasem, zjedzmy zanim będzie zimne.
Wadera przytaknęła, chociaż była jeszcze nieco osłupiała i wzięła się do jedzenia. Dołączyłem do niej dosłownie chwilę później. Rogacz był całkiem dobry w smaku. Po skończonym posiłku zacząłem czyścić sierść z krwi i co jakiś czas patrzyłem pytająco na waderę.
-Próbowałaś kiedyś ich szpik?
-Szpik? Nie...chyba nie. - Jej mina wyrażała lekkie zdziwienie, jednak była już pewniejsza.
-W takim razie spróbuj.
Wyrwałem jedną z większych kości i zaciskając na niej zęby złamałem ją na pół, podając jedną z części wilczycy, która naśladowała mnie jak to zjeść. Po skończeniu posiłku popatrzyłem na Mallory.
-Jest tutaj jakiś strumień albo ogólnie woda? Jezioro byłoby dobre.
-Całkiem niedaleko stąd jest jedno. Czemu pytasz? - Odpowiedziała już normalnie, ale dałem radę wyczuć, że pilnuje co robię.
-Chcę tylko zmyć krew z mojej sierści zanim kompletnie zaschnie.
-W...w takim razie chodź za mną. - Odrzekła i lekko ociężałym krokiem ruszyła przed siebie.
-Przy okazji, jesteś alfą tutejszej watahy? Mogę dołączyć?
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz