- Nie da się nie zgodzić. - przyznał basior.
- A co do polowania, to bardzo chętnie. - istotnie, byłam już troszkę głodna i przez tę przygodę prawdopodobnie już nigdy nie wejdę na żadną górę. Nigdy.
- Może jednak poszukamy tutaj czegoś? Może przypałętał się jakiś szarak? - Lakris na pewno uważał, że jestem typową waderą w potrzebie, ale skoro już bliżej go poznałam, to najwyższy czas wyprowadzić go z tego błędnego toku rozumowania.
- Jeśli jesteś głodny, to możemy poszukać, choć wydaje mi się, że żaden zając o zdrowych zmysłach by się tutaj nie wdrapał, ale możliwe, że znajdziemy jakieś niezbyt świeże truchełko zawieruszone gdzieś w krzakach.
- Mogę wytrzymać do jutra, a ty? - spytał niepewnie.
- Ja też mogę wytrzymać. Prawdę mówiąc, nie wiem co my tu będziemy do jutra robić. Tutaj absolutnie nic nie ma. - mruknęłam siadając i rozglądając się w poszukiwaniu czegoś, co chociaż minimalnie mogłoby mnie zająć.
- Zawsze można popodziwiać widoki. - Lakris nie wydawał się całkiem załamany takim obrotem zdarzeń.
Chociaż miał rację. Widok na dolinę nadal był piękny, nawet pomimo tego, że wszędzie było błoto. Słońce łagodnie oświetlało całą okolicę dając wrażenie miłego ciepła. Wiosna zbliżała się już wielkimi krokami, a ja wręcz nie mogłam się doczekać wieczorów, podczas których siedzę przed swoją norą wsłuchana w cykanie świerszczy i obserwująca gwiazdy. Kilka razy nawet udało mi się je przyłapać podczas spadania. Z tą różnicą, że może w tym roku wcale nie będę leżała sama, a z kimś u mego boku. Prawdę mówiąc bardzo brakowało mi rozmów z innymi, zaczęłam to dostrzegać dopiero teraz.
Lakris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz