Moja myśl rozchodzenia została zniszczona przez zająca spadającego z nieba. Pod moimi łapami przeturlał się martwy zając, a raczej jego część.
-Dzień dobry. - Usłyszałem. Znowu ten szczery głosik.
-Oh. - Jęknąłem z zaskoczenia i spojrzałem w kierunku osoby, która wyłoniła się zza krzaków. Była to Mallory.
Delikatnie skinąłem głową na przywitanie i podziękowanie za pyszne śniadanko, które wpadło mi w łapy.
-Czujesz się lepiej? - Spytała a ja tylko przytaknąłem głową. Wilczyca spojrzała na mnie z góry, na dół, czy aby na pewno wszystko w porządku. W jej oczach zobaczyłem ulgę, co mnie nawet czule zaskoczyło.
-A co z tobą? - Rzekłem patrząc w jej kierunku. Prawdopodobnie nie spodziewała się takiego pytania z mojej strony. -Przeszkadza ci, że zapytałem o twój stan? - Wilczyca pokręciła swoim pyskiem w niezgodzie.
-Wybacz moje zachowanie, ale ze mną wszystko gra. - Odpowiedziała spokojnie podnosząc łeb do góry i patrząc w niebo. Szczerze, to zrobiłem to samo. Ciemne chmury zniknęły za horyzontem i zaczął się pojawiać przepiękny błękit. Delikatny wiaterek rozwiał naszą sierść a zapach z futra Mallory połaskotał mój nos, wadera niesamowicie pachniała. Na moim pyszczku pojawił się delikatny uśmiech, czułem ogromny spokój w swoim sercu i duszy.
-Zjedz coś, nadal wyglądasz mizernie. - Usłyszałem głos, który wyprowadził mnie z moich myśli. Spojrzałem tylko na nią a potem na zająca, niepewnym kęsem zacząłem spożywać zwierzaka, czując wzrok samicy.
-Chyba lubisz obserwować innych, co? - Spytałem dosyć żartobliwie widząc, że dziewczyna się skrępowała.
-W...Wybacz... Po prostu nadal się martwię o twoje zdrowie. - Znów odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
Z jakichś powodów nie potrafiłem się na nią gniewać, dosyć dziwne... Poruszyłem łapami w taki sposób, że nie mam żalu, co było też dość nowym zjawiskiem dla niej.
-Dzięki za przygarnięcie. - Odpowiedziałem dość oschle, ale wciąż z nutką normalności. Wilczyca tylko skinęła głową na moją odpowiedź i znów spojrzała w stronę nieba. Zacząłem się zastanawiać co jej siedzi w głowie po naszym spotkaniu.
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz