-To może następnym razem nocne wycie, tropienie nowych zapachów albo po prostu znalezienie ogromnego jeziora w upalny dzień i konkurs w pływaniu?
-Brzmi ciekawie. -Wadera ziewnęła.
Dopiero teraz lepiej jej się przyjrzałem, wyglądała na padniętą, pewnie o wiele bardziej niż ja przeżywała to utknięcie na górze.
-Odprowadzić cię do twojej jaskini?
-Nory. Jeśli chcesz. - Wstała, przeciągnęła się i truchtem ruszyła przed siebie próbując ukryć zmęczenie.
Lekko się uśmiechnąłem, podbiegłem do niej i odprowadziłem ją do jej domu gdzie się pożegnaliśmy. Sam ruszyłem przed siebie i znalazłem całkiem miłą, sporą skałę do spania. Wskoczyłem na nią i wygodnie się ułożyłem, słońce łagodnie grzało moją sierść i zasnąłem. Spałem jak kamień, nie pamiętam nawet czy cokolwiek mi się śniło. Obudziłem się dopiero w środku nocy, kiedy wiatr zawiał mocniej i usłyszałem wycie, nie jedno, a dwa, może trzy, każdy z innego miejsca. Najpewniej nowi członkowie watahy. Wstałem, przeciągnąłem się i również zawyłem kilka razy, czyjeś wycie wydawało mi się dość bliskie, więc postanowiłem to sprawdzić. Zeskoczyłem ze skały i delikatnie stawiając kroki, aby nie rozdeptać świetlików, ruszyłem w stronę miejsca z którego dochodził dźwięk. Nagle zza krzaków wyskoczył na mnie jakiś wilk, którego odruchowo zrzuciłem.
-Mallory? Przepraszam! Nic ci nie jest? - Podbiegłem, gdy tylko zorientowałem się, że była to alfa.
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz