Nie byłem pewny swojej decyzji, sam nie wiedziałem dokąd zmierzam, wiedziałem jedynie, że do celu... Który mimo wszystko nie był mi znany, ale gdy miałem po prostu do niego dotrzeć, to bym wiedział od razu, że jestem na miejscu. Takie same wrażenie miałem w tej chwili. Udało mi się wstać i usiądź z syknięciem. Wadera spojrzała w moim kierunku i westchnęła.
-Myślę, że warto spróbować. - Odpowiedziałem.
Nie obserwowałem już jej ruchów, ale nawet nie patrząc na nią wiedziałem, że się uśmiechnęła. Moje przeczucia są coraz mniej mylne...
Po nieszczęsnych minutach odwróciłem się w jej stronę, dając radę wstać.
Wilczyca zrobiła to samo, z zaskoczenia obserwowała mnie bym nie zrobił sobie większej krzywdy. Moja sierść się najeżyła delikatnie, kiedy tylko chciała podejść, na wrogie ostrzeżenie, została na miejscu.
-Nie chcę ci zajmować nory, wolę poszukać czegoś dla siebie. - Powiedziałem.
-Ale to nie pro-
-Nie. Chcę trochę prywatności, ty też pewnie jej potrzebujesz. - Powtórzyłem.
Widziałem w oczach niezgodę, jednak nie za bardzo chciałem słuchać się jej, mimo że jest alfą.
Wolnym krokiem wykopałem się z jej nory i zacząłem się rozglądać. Krajobrazy były całkiem przyjemne, wokół nas było całkiem górzysto, ale wciąż zielono. Mallory wyczołgała się za mną.
-To są nasze tereny. - Odpowiedziała. -Jesteś pewny swojej decyzji? - Jej wzrok wkuł się w mój. Jedynie co zrobiłem to nie duże kiwnięcie, nie chciałem się za bardzo tłumaczyć swoimi sprawami.
-Znasz mniej więcej okolice?
Wilczyca tylko pokiwała głową i zaczęła mnie prowadzić, będąc obok mnie, co prawda nie było to fajne uczucie, kiedy ktoś jest blisko twojej przestrzeni... Ale wyjątkowo zgodziłem się na ten układ. Cała trasa przeszła w milczeniu, najwyraźniej oboje nie mieliśmy niczego do powiedzenia, lub najwyraźniej ona bała się o cokolwiek zapytać... Zrozumiałem, że szanowała moją przestrzeń osobistą.
Moje przemyślenia się zakończyły kiedy przy oparciu gór zauważyłem dwie skały tworzące coś na stylu "namiotu", co również przypominało grotę. Nawet już nie myślałem o iściu dalej, po prostu gwałtownie położyłem się przed swoim nowym domem... Przynajmniej na tę chwilę. Ujrzałem, że wadera patrzy na mnie pytająco.
-O co chodzi? - Spytałem dosyć zdezorientowany.
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz