wtorek, 17 marca 2020

Od Mallory CD Lakris

 Nie wiem dlaczego zgodziłam się na propozycję basiora. Znów byłam w takim szoku, że aż nie wiedziałam co powiedzieć? W każdym razie, zwijając się tak, by zajmować jak najmniej miejsca, postanowiłam zasnąć. 
 Nie mam pojęcia ile czasu trwała ta drzemka, ale gdy się obudziłam, Lakris nadal zasłaniał własnym ciałem wejście do nory. Gdy spostrzegł, że już nie śpię przywitał się i zapytał, jak się spało.
- Cześć. - przywitałam się. - W porządku, dziękuję. - uśmiechnęłam się, ale nadal czułam się strasznie głupio z tego powodu. 
- Nie pada już tak bardzo, ale zapowiada się na to, że niedługo się to skończy. - oznajmił lekko się odsuwając i pozwalając mi wyjrzeć z nory.
Z nieba spadał lekki deszczyk, choć zaczynało się rozjaśniać. Niestety, ale nawet biorąc pod uwagę, że zaraz przestanie padać, nie zapowiada się na to, żebyśmy jeszcze dzisiaj mogli bezpiecznie stąd zejść. Nie minęło parę minut, a deszcz zaczął zanikać. Na mój pysk zaczęły padać promienie słońca przebijające się spośród chmur, co dało przyjemne odczucie delikatnego ciepła. Lakris wyszedł z nory i otrzepał sierść z wody, zaraz za nim wygramoliłam się z nory i wyciągnęłam się napinając wszystkie mięśnie.
- Teraz ty się prześpij. - powiedziałam. - Ja poszukam jakiejś drogi, ale nie sądzę, żeby udało się stąd bezpiecznie zejść po błocie i śliskich kamieniach. - wilk skinął głową i wrócił do nory kładąc się w miejsce, w którym jeszcze kilkanaście minut temu leżałam ja. 
Usiadłam i rozejrzałam się dookoła, było całkiem jasno. Ciemne chmury już prawie całkowicie się rozproszyły, pozostawiając po sobie tylko jasne, poranne niebo. Powoli się podniosłam i wzięłam głęboki oddech. To nie będzie najłatwiejsze zadanie. Weszłam między krzewy zbliżając się do zbocza. Samo błoto, nie mogłam nawet podejść bliżej, bo z pewnością zsunęłabym się na sam dół. Warknęłam, wyrażając tym swoje niezadowolenie i poszłam dalej, wciąż wzdłuż zbocza. Moją uwagę przykuły kamienie, które znajdowały się w odległości od siebie wynoszącej około dwóch metrów. Nie prowadziły na sam dół, ale ostatnie kilkadziesiąt metrów można pokonać już bezpiecznie zsuwając się po mokrej ziemi, gdzie pochylenie góry było już znacznie mniejsze.

Lakris?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz