- Muszę złapać tchu. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam się również zastanawiać, czy może uda mi się znaleźć coś do jedzenia. Po chwili odpoczynku ponownie wstałam i ruszyłam. ”Bądź silna Res. Nie poddawaj sie”. Ciągle słyszałam w głowie te same słowa, które powiedział mi mój ojciec. Uśmiechnęłam się delikatnie. Tak bardzo będę za nim tęsknić. Z czasem wyczułam zapach. Zatrzymałam się i skupiłam na nim. Wyczułam wilki, watahę. Lekko spanikowałam. Obawiałam się, że spotkają mnie jakieś konsekwencje, ponieważ weszłam na ich tereny, całkiem tego nieświadoma. Nie chciałam popadać z nikim w żadne konflikty. Raczej liczyłam na to, że znajdę w końcu miejsce dla siebie, rodzinę, przyjaciół, ale nie wrogów. Po krótkim namyśle, postanowiłam, że raczej dobrze będzie zawrócić. Jednak nie było mi dane wprowadzenie tego planu w życie. Zanim się obróciłam, usłyszałam szelest liści. Złożyłam po sobie uszy i przyjęłam pozycję gotową do obrony. Po chwili moim oczom ukazał się basior o czarnym futrze.
- Um... Przepraszam, że wtargnęłam na wasze tereny. - powiedziałam pośpiesznie, a w moim głosie można było zauważyć nutkę strachu. Zaczęłam się przyglądać wilkowi, ale tak, aby nie wyglądało to nachalnie. Chciałam jedynie troszkę lepiej się mu przyjrzeć.
- Jestem Renesmee i nie szukam kłopotów. Zaraz mnie tu nie będzie. - dodałam po chwili.
Venir?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz