środa, 18 marca 2020

Od Renesmee

Natura, tak bardzo nam przyjazna, lecz potrafi być  również niebezpieczna. Wszytko zależy od tego, jak do niej podejdziemy. Ja osobiście starałam się podchodzić do niej jak najbardziej przyjaźnie. Nigdy nie szukałam konfliktów, a jedynie pokojowych porozumień. Niestety mimo pokojowego nastawienia, nie udało mi się znaleźć celu mojej podróży. Wędrowałam już od kilku dni. Byłam wykończona. Czułam, jak moje łapy odmawiają mi posłuszeństwa. Postanowiłam, że gdy tylko znajdę jakieś jezioro lub miejsce idealne na schronienie, zatrzymam się tam chociaż na krótką chwilkę. Idąc przed siebie słyszałam piękne śpiewy ptaków. Wsłuchiwałam się w nie z delikatnym uśmiechem. Miały takie piękne głosiki. Zazdrościłam im, że mają taki ogromny talent do śpiewania. Osobiście uważałam, że nie mam żadnych talentów, dlatego zawsze podziwiam innych. Potrafią oni wykorzystywać swoje talenty na wszelakie sposoby. Z czasem czułam, że dalej nie znajdę. Rozejrzałam się i zauważyłam drzewo, które rzucało przyjemny cień na pewien obszar. Długo się nie zastanawiając, podeszłam i przysiadłam na moment.
- Muszę złapać tchu. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam się również zastanawiać, czy może uda mi się znaleźć coś do jedzenia. Po chwili odpoczynku ponownie wstałam i ruszyłam. ”Bądź silna Res. Nie poddawaj sie”. Ciągle słyszałam w głowie te same słowa, które powiedział mi mój ojciec. Uśmiechnęłam się delikatnie. Tak bardzo będę za nim tęsknić. Z czasem wyczułam zapach. Zatrzymałam się i skupiłam na nim. Wyczułam wilki, watahę. Lekko spanikowałam. Obawiałam się, że spotkają mnie jakieś konsekwencje, ponieważ weszłam na ich tereny, całkiem tego nieświadoma. Nie chciałam popadać z nikim w żadne konflikty. Raczej liczyłam na to, że znajdę w końcu miejsce dla siebie, rodzinę, przyjaciół, ale nie wrogów. Po krótkim namyśle, postanowiłam, że raczej dobrze będzie zawrócić. Jednak nie było mi dane wprowadzenie tego planu w życie. Zanim się obróciłam, usłyszałam szelest liści.  Złożyłam po sobie uszy i przyjęłam pozycję gotową do obrony. Po chwili moim oczom ukazał się basior o czarnym futrze.
- Um... Przepraszam, że wtargnęłam na wasze tereny. - powiedziałam pośpiesznie, a w moim głosie można było zauważyć nutkę strachu. Zaczęłam się przyglądać wilkowi, ale tak, aby nie wyglądało to nachalnie. Chciałam jedynie troszkę lepiej się mu przyjrzeć.
- Jestem Renesmee i nie szukam kłopotów. Zaraz mnie tu nie będzie. - dodałam po chwili.

Venir? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz