poniedziałek, 23 marca 2020

Od Lakris CD Khidell

Popędziliśmy za tym "duchem", który okazał się być łanią albinosa. Po prostu nie wierzę, że pomyliłem zwierzę z duchem, nie wierzę. Duchem. DUCHEM. DUCHEM KURDE. Obydwoje byliśmy zażenowani.
-Chcesz go dorwać? - Spytał Dell.
-Mówi się, że białe albinosy to posłańcy z nieba, wole ich nie tykać. - Powiedziałem. - Lepiej wróćmy zanim alfa zauważy, że gdzieś zniknęliśmy.
Po drodze Dell wybuchł w końcu śmiechem, co mi też się udzieliło. W sumie ta sytuacja była żenująca, ale powalała elementem komedii. W końcu wróciliśmy i próbując się chociaż trochę opanować załatwiliśmy sprawę z alfą dotyczącą naszej zdobyczy, która wykarmi watahę na trochę. Pomogliśmy jej to rozdzielić na mniejsze części i gdzieś przenieśliśmy. Ponownie skończyłem cały uwalony krwią niedźwiedzia z gryzącym zapachem, Dell też miał futro oblepione od tego, więc poszliśmy od razu nad strumień, aby krew nie zaschła i dała się spłukać.
-Khidell...
-Del wysatrczy.
-A więc Del, chcesz iść zobaczyć las kości? - Spytałem.
-Co to? Jest tu coś takiego? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
W jego oczach dosłownie pojawiły się iskierki, a ogon energicznie machał.
-Sam nie do końca wiem po co, ale w lesie niedaleko starej ludzkiej osady, te łyse małpy zawiesiły na drzewach i u ich spodu kości. Chcesz iść to zobaczyć?

Khidell?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz