Dzień zaczął się normalnie, od wylegiwania na słońcu po polowaniu, wiatr co chwilę wpadał mi do uszu, co powoli robiło się coraz to bardziej irytujące, a śnieg podrzucany przez podmuchy na mój nos temu nie pomagał. Może powinienem jednak znaleźć sobie jakąś jaskinię na okres zimowy. W sumie jedną miałem, ale nie zaglądałem tam zbyt często. Postanowiłem się tam dziś wybrać i trochę ogarnąć, a jak postanowiłem tak zrobiłem. Otrzepałem środek z pyłków i innych rzeczy, powybijałem robaki, które mieszkały tu za darmo i tyle. Po tym jaskinia wydawała mi się większa niż była wcześniej, zadowolony z siebie postanowiłem iść trochę pozwiedzać, ze świadomością, że czeka mnie dziś noc bez podmuchów zimnego wiatru. Naznosiłem jeszcze przed tym trochę gałęzi, żeby w miarę osłonić wejście przed ewentualnym wiatrem, w ciągu lata lepiej to ogarnę, tak będzie. Ruszyłem przed siebie w kierunku gór draane, nie wiem czemu, ale szczególnie polubiłem tamto miejsce, może to dlatego, że lubię się wspinać i oglądać równe widoki z wysokich miejsc. Po drodze spotkałem kilka zwierząt, część z nich mnie zostawiła, inne zwiewały w popłochu, a koło innych przeszedłem bez jakiejkolwiek reakcji z ich strony. Znalazłem się dość blisko skał, które wyglądały, jakby wręcz prowadziły do ciekawego miejsca, więc zanim się obejrzałem, skakałem z jednej na drugą, aż w końcu dotarłem do ostatniej, a na samej górze zobaczyłem...wilka, prawdopodobnie basiora o brązowo-czarnej sierści, który intensywnie wpatrywał się w tereny wokół i łapą na ziemi jakby rysował mapę.
-Kim jesteś i co tutaj robisz? - Spytałem podchodząc bliżej nieznajomego.
Khidell?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz