niedziela, 22 marca 2020

Od Lakris CD Khidella

Nie powiem, zaskoczyły mnie zdolności nowego współtowarzysza, chociaż ran się uniknąć całkowicie nie dało. Spytałem basiora czy czasem nie jest wiewiórką, chciałbym umieć tak skakać, ale to chyba niewykonalne. Podszedłem bliżej niego i przyjrzałem się ranie, jego ucho było trochę rozdarte, ale raczej się zrośnie.
-Jestem...wiewiórwilkiem. - Powiedział Dell i zaczął się lekko śmiać ze swojego żartu, mnie też trochę to rozśmieszyło.
-Gdzieś tutaj była babka lancetowata, opatrzymy ci to najpierw, a później się jego zaciągnie. - Powiedziałem.
On chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę, że krew mu leci, bo był tym dość zaskoczony. Magia adrenaliny. Na szczęście, udało mi się zlokalizować roślinę spod śniegu, fart. Zerwałem ją i przyłożyłem Khidellowi do ucha, uprzednio czyszcząc ranę językiem. Kiedy już to w miarę ogarnęliśmy, musieliśmy wymyślisz, jak zaciągnąć około 300 kilogramową bestię gdziekolwiek. Postanowiliśmy ją turlać, tak, to pomysł Della, opierając się przednimi łapami o niedźwiedzia i odpychając tylnymi. Nawet nie chcę myśleć jak to musiało wyglądać, ale działało. Pokonanie kilometra zajęło nam w ten sposób jakieś pół godziny i tak z 14 wypadków. W końcu, chyba w środku nocy byliśmy już niedaleko jaskini alfy, gdzie zbiera się większość watahy, aby omówić co na przykład się działo. Co tu dużo opowiadać z naszej strony, wzrok niektórych, kiedy turlaliśmy tutaj miśka był po prostu cudowny, a te otwarte pyszczki...idealna sytuacja do przypomnienia sobie, kiedy nie masz zbyt dobrego humoru.

Khidell?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz