Ryby były całkiem dobre, w sumie minęło sporo czasu od ostatniego razu, ale i tak raczej wolałem smak mięsa oraz krwi leśnych stworzeń. Kihdell był zaskakująco nieszablonowy i w ogóle nie mogłem przewidzieć na jaki pomysł wpadnie następnym razem. Nagle na nos spadł mi płatek śniegu.
-Znowu opady? - Spojrzałem w górę z zaciekawieniem, basior zrobił to samo nie ukrywając entuzjazmu.
Jak tylko spojrzałem na wilka to zobaczyłem, jak próbował zjeść spadające płatki śniegu, trochę mnie to zdziwiło, ale zrobiłem to samo.
-Chłodne.
-Co nie? - Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
W pewien sposób nawet polubiłem przebywanie w jego towarzystwie.
-Właśnie, latem pokażę ci kilka ciekawych miejsc, o tej porze roku niestety dosyć trudno się tam dostać.
Basior zainteresował się tym tematem, ale postanowiłem zachować to w lekkiej tajemnicy, chociaż nie wiem czy kartograf zaznacza na mapie podziemne jaskinie? Zaproponowałem mu jeszcze przejście się tam, gdzie się spotkaliśmy. Basior był tym pomysłem zachwycony, chyba tak jak ja chciał popodziwiać widoki w spokoju, chociaż w jego przypadku również przypatrzyć się i rysować mapy. Czysty pech chciał, że po drodze natknęliśmy się na niedźwiedzia. Kurde. Przybrałem postawę do ataku i obrony, Khidell chyba wyczuł sytuację i zrobił to samo ukazując kły, mówiąc szczerze, nie spodziewałem się tego, a chyba powinienem, w końcu on też jest wilkiem. Tylko pytanie, uciekać czy przepędzić miśka? Raczej nie damy rady go ubić...chyba...może można spróbować i zaciągnąć do reszty watahy truchło. Spojrzałem na Khidella próbując zgadnąć co on planuje, ale ponownie mnie zaskoczył...
Khidell?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz