Miałem zamiar zapytać o to samo, jednak z jakiegoś powodu zostałem wyprzedzony z pytaniem wilczycy.
-Pewnie. - Ująłem krótko po paru sekundach od jej zapytania.
Wadera podniosła swój łeb i spojrzała mi głęboko w oczy, jej ogon delikatnie się podniósł i zaczął kołysać na wszystkie strony. Zauważyłem, że bardzo jej na tym zależało, tak samo jak i mnie.
Chwile znów na siebie patrzyliśmy, ale po udanym czasie w końcu ruszyliśmy w kierunku strumienia. W sumie tym razem nikt nie siedział cicho, rozmowa kręciła się wokół wszystkiego. Nawet doszły tematy, do których by się żaden basior nie przyznał... A jednak
Wkrótce mimo przypadkowo, ale jednak, usłyszałem pytanie do którego raczej nie chciałem odpowiadać.
-A skąd jesteś? - Rzekła wilczyca. Zatrzymałem się, podnosząc swój łeb i zamyślając. Mallory ogarnęła po chwili o co zapytała.
-Też chciałbym wiedzieć...
Usiadłem, ona zrobiła to samo, obok mnie. Jej głowa przeleciała na bok i skulając swoje uszy.
-Wybacz... Nie chciałam..-
-Nie... To nie twoja wina, w sumie chyba za długo to trzymam w sobie. - Odpowiedziałem cicho.
Wilczyca znowu otarła swoim nosem o moją sierść, poprawiając mi przy tym nastrój.
Opowiedziałem jej, powiedziałem jej o całej prawdzie jaka mnie nęka.
Od tego dnia jak ludzie wymordowali moją watahę i rodzinę, i o tym jak przez całe życie musiałem się tułać po świecie i żyć na własną rękę.
Słuchała mnie uważnie, jej uszy były cały czas wysoko postawione, czasem niby poruszała. Ale po wysłuchaniu mnie, tylko je skuliła.
-A co z tobą? - Zapytałem.
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz