- Człowiek, uciekaj! - warknął donośnie wilk i po chwili odwrócił się w przeciwnym kierunku, gotów do dalszego biegu.
- Zaczekaj - udało mi się jeszcze na chwilę zwrócić na siebie jego uwagę. - Mieszkam na tym terenie od urodzenia, znam go jak własną norę, ze mną masz większe szanse go zgubić. - nie wiem czy w ogóle mówiłam zrozumiale, to był jeden, wielki słowotok, ale basior nie pozostał mi dłużny. Chwilę się wahał, ale postanowił mi zaufać. Skinieniem głowy dałam mu znak, aby podążał za mną.
Natychmiast rzuciliśmy się do ucieczki, co jakiś czas zerkając za siebie. Na szczęście nie słyszeliśmy za sobą skrzypiących kroków w śniegu. Prędko dotarliśmy do rzeki, do której szybko wskoczyliśmy i przez jakiś czas szliśmy z łapami zmoczonymi w wodzie, aby nie pozostawiać śladów. Na szczęście od miejsca, w którym spotkałam basiora, do doliny jest całkiem spory kawałek drogi. Kiedy już było spokojniej postanowiłam, że to dobry czas na zaczęcie rozmowy.
- Jestem Mallory. - odwróciłam się do wilka, który obserwował teren za sobą, jednak na mój głos spojrzał na mnie.
- Narcyz. - odrzekł, dopiero teraz mogłam wsłuchać się w jego głęboki, melodyjny ton głosu. - A dokładniej Narcyz Kwiat Paproci. - sprecyzował basior.
- Miło mi. - ukłoniłam się lekko. - Ludzie nigdy nie zapuszczali się na te tereny, nie wiem co ich do tego skłoniło.
- Zapewne na ich terytorium kończy się pożywienie i przeczesują dalsze okolice. - basior nieznacznie się do mnie zbliżył.
- Czy to nie ty byłeś tym towarzyszem wilczycy o imieniu Werbena Czarny Bez? - zapytałam, kiedy połączyłam fakty. On miał na sobie zapach tej wadery.
- Tak. - potwierdził Narcyz po chwili milczenia. - Znasz ją?
- Dołączyła do tutejszej watahy, opowiedziała mi też, że być może również szukasz schronienia. Może zechciałbyś dołączyć?
Narcyz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz