środa, 18 marca 2020

Od Salty

Wstałam, obudziłam się w ciepłej norce. Gdy wyjrzałam pyskiem z legowiska, poczułam na nosie okropny chłód. Poczułam też głód. Zwinęłam się w kulkę, i jeszcze chwilę spałam. W czasie snu, przyszedł mi pomysł na polowanie. Gdy już ostatecznie wyszłam z legowiska, poczułam jakby zapach krwi. Stałam na lodowatym śniegu, wpatrując się w daleką dal. Po chwili, w oddali, ośnieżone drzewa przecięła sylwetka dużego zwierzęcia. Byłam pewna, że to jeleń i miałam na co polować. Przeciągnęłam się, zawyłam i udałam się w pogoń za dużym zwierzakiem. Nagle nastała grobowa cisza. Nie słyszałam już z oddali reszty watahy, ani nawet szumu drzew. Zwierzę znikło mi z oczu, myślałam że zrozumiało, że miałam na nie oko. Ostrzegawczo zawyłam, myślałam że wtedy wybiegnie przestraszone z kryjówki. Miałam rację. Zwierzę wyrwało się z ukrycia. Wtedy jednak zadałam sobie pytanie, czy aby na pewno żeruje na jelenia. Ukryłam się w białym puchu, aby poobserwować zwierzę, przyjrzeć się, czy to jeleń. Po przypatrzeniach, zdałam sobie sprawę, że to łoś. Nie miałam nawet 2 lat, więc stwierdziłam że nie będę ryzykować, ale nie. Zaryzykowałam, byłam zbyt blisko zwierzaka aby wracać. Skoczyłam z zębami, łoś gwałtownie mnie odepchnął, odleciałam na ziemię, deptał mnie kopytami. Wierciłam się, gryzłam, ostatecznie poszła mi krew z nosa. Odpuściłam sobie, zaczęłam uciekać. Łoś za mną. Zaczęłam wyć, żeby odgonić zwierzę. Łoś ani nie drgnął. Zaczął szybciej biec, ja głośniej wyć, i też szybciej biec. Zmyliłam agresywne zwierzę wbiegając z luźnej przestrzeni, do lasu. Poczułam niepokój. Patrzyłam, biegłam i nagle spostrzegłam innego wilka. Potem jednak jeszcze dwa wilki. Myślałam że to wilki z watahy przybiegły mi pomóc. Jednak to jakieś nieznane przeze mnie stado. Zaatakowały łosia, dały mi znak żebym spływała. Posłuchałam i zaczęłam biec w stronę legowiska i reszty watahy. Głód dał o sobie znać. Namierzyłam w tym czasie zająca. Udałam się w pogoń, to małe polowanie zakończyło się sukcesem. Wróciłam z zdobyczą w pysku do Doliny Gór, czyli legowiska. Okazało się że zafundowałam watasze podwójne śniadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz