poniedziałek, 30 marca 2020

Od Konora CD Hekate

Po woli wraz z wilczycą szedłem. Ciągle rozmyślałem co Hekate wtedy mówiła. Nagle jednak gwałtownie spadłem na ziemię.
- Aaaał!!!
- Konor, co jest? Zapytała wyraźnie przestraszona wrzaskiem wilczyca.
Zwęziłem źrenice i wyszczerzyłem kły.
- Konor, uspokój się! Co Ci się stało?!
- Nie, nie nie wiem... Czuje się źle.. Wbiłem sobie coś w łapę...
Po chwili straciłem przytomność. Przed oczami zrobiło mi się czarno. Żałośnie zawyłem, czułem jakbym odpływał w daleką dal.
- Konor, żyjesz? - Słyszałem biedne wołanie towarzyszki.
Nie miałem nawet jak się odezwać, jakby ktoś mi zawiązał pysk. Po jakiejś chwili, czułem jakby coś mnie podniosło i gdzieś prowadziło. Jednak miałem zamknięte oczy, nie byłem w stanie ich otworzyć. Po paru minutach w ogóle straciłem czucie ciała. Dopiero po około 30 minutach znowu coś czułem. Leżałem na miękkim chodź wilgotnym mchu. Wtedy też "odblokowała" mi się mowa. Ujrzałem cień wilczycy, a wkrótce samą wilczycę.
- He-Hekate...?!
- Tak, Kon. To Ja.
- Co się stało?
- Wbiłeś sobie jakieś ostre paskudztwo w łapę. Kłos i szkło. Chyba przerwało Ci to żyłę, wyciągnęłam to diabelstwo. No ale lekarzem nie jestem, nie będę się mądrzyć heh.
- Jejku, dziękuje! Gdzie jesteśmy?
- Na bagnach.
- Okej. Byłaś tu?
- Ojj, powiem Ci że kiedyś, dawno temu. Nie pamiętam nic z tego miejsca. Możemy tu więc kontynuować podróż.
- Super! Tak w ogóle uwielbiam mokrą trawę! - Oznajmiłem tarzając się w mchu i trawie.
- Mogę dołączyć do tarzania się?
- Jasne!
Po chwili tarzania wraz z moją miłą towarzyszką, nagle Hekate spadła do bagna.
- Hej, Hekate! Wszystko ok?
- Oczywiście, chodź popływać! Co z tego że się pobrudzisz haha.
- No dobrze, skoro tak to... 1, 2, 3 skaczę!
- E-ejj, ochlapałeś mnie! Haha!
- No dobrze, dobrze. Kto pierwszy do tamtego drzewa?
Wadera wraz z basiorem pływali i pływali. Basior delikatnie wyprzedził waderę.
- Zgłodniałam Konor, na co polujemy?
- Ehh, nie wiem co tu jest. Usiądźmy i odpocznijmy na tamtym pagórku, może coś wypatrzymy.
- Zobacz jaki śliczny wschód słońca...
- Masz rację. Cudowny. A mam pewne pytanie Iskra...
- Słuch-słucham? - Zapytała wyraźnie przestraszona, zirytowana wilczyca.
- Co wtedy powiedziałaś? No wiesz...
- Ale kie-? Aha. Już pamiętam. No nic, daj spokój...
- Nie dam Ci spokoju, jak mi nie powiesz wilczko.
- No... Że Cię bardzo lubię.
- To wiem, ale jeszcze coś pod nosem, nie słyszałem co...
- Muszę...? To może Cię urazić... - Ujęła przestraszna wilczyca, czułem nutę kłamstwa w jej głosie.
- Po prostu powiedz.
- Konor...Ja... Czekaj! Tam biegły dwa jelenie!
- G-Gdzie?!
Zanim się obejrzałem, wilczyca znikła mi z oczu. Było mi smutno, byłem przygnębiony bo naprawdę ją polubiłem. Miałem nadzieje że zaraz wróci. Tymczasem pobiegłem za zapachem zwierzęcia. Rzeczywiście pachniało jak coś kopytnego, może to rzeczywiście jeleń? Otóż to, był to jeleń. O dziwo bardzo wysoki oraz masywny. Od razu na mnie spojrzał, zaczął ryczeć a widząc moje kły, od razu uciekać. Po paru minutach go dorwałem. Miałem dużo świeżego mięsa. Zobaczyłem znajomą, śliczną i szczupłą wilczą sylwetkę.
- To ty, Hekate? - Zapytałem skupiony, zdziwiony i mokry.
- Tak... P-podzielisz się...?
- Jasne, chodź. A czemu miałbym się nie podzielić?
- No bo zwiałam jak jakiś tchórz, a może jak jeleń przed wilkiem...
- Nie szkodzi, każdy ma czasami gorsze chwile. No ale... proszę. Powiedz...
- D-dobrze. Ostatnio poczułam coś...
- Co takiego?
- No... Konor... Ja Cię...Nie mogę!
- Czego nie możesz? - Dopytywałem zaciekawiony.
- Powiedzieć.
- Dlaczego?
- Za bardzo się wstydzę, przepraszam...
- Proszę, powiedz. Jestem Twoim przyjacielem na dobre i na złe.
- Konor, mogę Ci wyznać wszystko, prawda?...
- Jasne, powiedz.
- K-Konor, Ja Cię...kocham...
Jeszcze nigdy nie byłem tak zdziwiony. Czy Hekate naprawdę się we mnie zakochała? Nie sądziłem że odwzajemni moje uczucia. Też od jakiegoś czasu czułem coś więcej niż przyjaźń do niej.
- Przepraszam Konor! Tak bardzo przepraszam...
- Za co...?
- No za to że zakochałam się w kimś, kto na pewno teraz mnie nienawidzi...
- Skąd ten pomysł? Wybij to sobie z głowy... Ja Cię nienawidzę? Chyba śnisz... Ja... Odwzajemniam uczucia.
- Mówisz serio?!
- Tak. Od jakiegoś czasu...Chyba od czasu podarowania Ci tego kwiatka.
- Ojej, Konor! - Krzyknęła wilczyca przez łzy, wtulając się we mnie.

Hekate?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz