Młody ciemnofutry basior przemierzał dość robiącą wrażenie dolinę pośród gór. Była ciemna, pełna gwiazd noc, ciepła jak na te porę roku. Księżyc delikatnie oświetlał mu drogę, a obudzone przez ostatnie wyższe temperatury świerszcze sprawiały, że nic nie była tak naprawdę cicha, tak naprawdę, aż tętniła życiem. Tu drogę przebiegł mu lis, tam na gałęzi zauważył sowę. Kraina do jakiej zawitał była nad wyraz żywa nawet o tej porze dnia. Biegł wolnym truchtem, czuł, że miał odrobinę za dużo energii, prawdopodobnie przez ilość zieleni jaką tu doświadczył, aż chciało się żyć patrząc na nią. Raźnie robił rytmiczne kroki nucąc pod nosem coś co kiedyś usłyszał od pewnej wadery. Przez swoje zapatrzenie na florę tego miejsca praktycznie nie zwrócił uwagę na coraz głośniejszy szum pobliskiej rzeki, gdy jednak była już tak blisko, że nie dość, że ją widział, a że praktycznie w nią wpadł uśmiechnął się pochylając głowę i zauważając pływające w środku ryby.
— Świetnie — mruknął radości wchodząc do wody i zanurzając w niej pysk aby spróbować złapać rybę. Jak się okazało skutecznie bo już po chwili średniej wielkości ryba podskakiwała na ziemi, aby po chwili przestać. Jednak zanim wilk zabrał się za jedzenie poczuł zapach innego przedstawiciela swojego gatunku. Już po chwili zauważył na horyzoncie zbliżającą się do niego jasną postać.
Werbena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz