-Mallory? To jezioro dotyka bezpośrednio góry albo jest tam chociażby jaskinia?
-Jest jaskini podwodna w części góry i styka się bezpośrednio, czemu pytasz? - Podeszła bliżej i zastanawiała się chyba po co o tym mówię.
-Hm...
Prześledziłem w myślach jeszcze plan, chociaż nie wydawał mi się do końca bezpieczny to i tak lepszy od schodzenia po stromej powierzchni. Ruszyłem uszami i zacząłem węszyć w powietrzu. Nie szykowało się ani na zmianę pogody, ani wiatru. Przeniosłem wzrok na waderę.
-Wolisz zostać czy spróbować zejść?
-Zejść. - Odpowiedziała natychmiast.
-Odpowiedziałaś tak szybko...masz lęk wysokości? - Spytałem, nie wiem czemu.
-T...to nie tak. W każdym razie, masz jakiś pomysł?
-Jest, ale niezbyt bezpieczny. Możemy spróbować ześlizgnąć się od skałki do skałki w stronę wody, a później bezpośrednio do wody z jeziora. Lepszą wizją dla mnie jest zanurkowanie i przepłynięcie do brzegu niż rozbicie się o ziemię. Co o tym sądzisz? - Spytałem. - Jednak gdyby coś się stało to wezmę odpowiedzialność i spróbuję cię uratować od wszelkich ran, dobrze?
Ten plan miał kilka wad, nawet sporo. Jednak byłem pewien moich zdolności do pływania nawet gdybym targał na grzbiecie dwa wilki. W wodzie masa się zmienia, mam szansę uratować, ale rozbitej miazgi już nie bardzo. Spojrzałem pytająco na Mallory, która zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Jeśli wolisz nie ryzykować i zejść normalnie i bezpiecznie rano to się dostosuję. - Machnąłem ogonem kilka razy po czym wlepiłem wzrok w wilczycę.
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz