- O co chodzi? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- O nic. - odparłam. - Jesteś pewien, że to dobre miejsce? - dodałam po chwili wciąż będąc niepewna co do tego, czy powinnam dopytywać. O tym, że lepiej nie, zorientowałam się dopiero po tym, jak skończyłam mówić.
- Tak. - odrzekł Venir krótko.
- W porządku. Nie sądzę, abyś teraz miał ochotę zwiedzić nasze całe terytorium, więc zostawię cię już w spokoju. - dało się wyraźnie wyczuć, że basior nie należy do tych, którzy lubią czyjeś towarzystwo, a poza tym nie chciałam wchodzić mu na głowę. - Jeśli będzie się coś działo, to wiesz, gdzie mnie znaleźć. Będę w swojej norze. Przyjdę sprawdzić co u ciebie jutro. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - pożegnał się wilk i odprowadził mnie wzrokiem do momentu, w którym zniknęłam między pniami drzew.
Byłam już zmęczona całym dniem, nocą i dniem poprzednim. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek interakcję z innymi, chciałam po prostu położyć się w norze i tak spędzić czas aż do jutrzejszego poranka. Do swego leża dotarłam bez przeszkód, co mile mnie zaskoczyło. Szybko wślizgnęłam się do środka i położyłam chwilę się wiercąc, aby znaleźć dogodną pozycję. Nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.
Obudziłam się dopiero wczesnym rankiem następnego dnia. W stresie wysunęłam głowę z nory chyba oczekując, że świat się pali, wali albo przynajmniej coś komuś się stało. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu, żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła, a przynajmniej nie w zasięgu mojego wzroku. Szybko wyłoniłam się z nory w całej okazałości i przeciągnęłam słysząc strzyknięcia w stawach. Dawno już nie byłam tak wypoczęta. To czas najwyższy, żeby na coś zapolować. Szybko udało mi się dopaść zająca, którego część postanowiłam zanieść Venirowi, tak na dobry początek dnia.
Venir?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz