– Ja... Z chęcią dołączę do twojej watahy, o ile jest tam miejsce dla dwóch wilków.
Mallory uniosła brew i przyjrzała mi się podejrzliwie, a następnie leniwie obrzuciła okolicę swoim spojrzeniem.
– Do tej pory wędrowałam z przyjacielem, ale rozdzieliliśmy się jakiś czas temu, myślę że może być w pobliżu i również szuka schronienia – dodałam. Po moich słowach wadera wyraźnie się rozluźniła i skinęła głową.
– Będę miała to na uwadze – powiedziała – a teraz chodźmy, wrócimy do reszty.
Ruszyłam posłusznie za swoją nową alfą, choć cały czas miałam wrażenie, że coś nas obserwuje. Nie myliłam się. U podnóża gór stało stado dorodnych jeleni, jeden z nich był ranny, prawdopodobnie to Mall go tak załatwiła.
– Masz ochotę zapolować? – zapytałam z nutką nadziei w głosie. Wilczyca zatrzymała się i podobnie jak ja zwróciła swoją uwagę na jelenie. Wiedziała, że we dwie mamy większe szanse, a gdyby po drodze zjawił się niezdarny Narcyz to już w ogóle. Miałam nadzieję, że jest bezpieczny tam, gdzie jest.
– Okej spróbujmy. Widzisz tego kulawego? Myślę, że to będzie nasz cel, mam nadzieję, że damy radę, bo jestem głodna.
– Ja też. Kto goni?
– Mogę ja, dziś już nie mam nic do stracenia – westchnęła.
Mallory zaczęła się podkradać do stada, a ja w tym czasie odbiegłam kawałek dalej, aby przygotować się do ataku. Słyszałam ich przyśpieszone oddechy oraz stukot racic na zamarzniętym podłożu i nagle jeden z jeleni oddzielił się od stada, Mall goniła go w stronę rzeki, którą mijałam kilkanaście minut temu z Narcyzem. Teraz albo nigdy. Włączyłam się w pogoń, podbiegłam jak najbliżej szyi i wbiłam kły w tchawicę ofiary. Byk runął, ciągnąc mnie za sobą, na szczęście obróciliśmy się jeszcze kilka razy i wyszłam z tego bez szwanku. Wgryzłam się w łopatkę ofiary i z radością stwierdziłam, że dawno nie jadłam nic tak dobrego.
– Przepraszam za swoje zachowanie, to na początku i za swój ton, nie przepadam za obcymi.
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz