Basior odwzajemnił mój uśmiech i zaproponował, abyśmy kontynuowali drogę, na co z chęcią przystałam. Po dłuższej chwili, która minęła nam na rozmowie o niczym, dotarliśmy nad strumień. Przyśpieszyłam kroku i podeszłam do wodopoju zaspokajając pragnienie. Przez chwilę się zastanawiałam, czy nie ochlapać Venira wodą, ale zrezygnowałam z tego pomysłu.
- Pamiętasz jak przyniosłam ci dzika? Kiedy jeszcze spałeś w mojej norze, takiego dość pokaźnego warchlaka? - zapytałam, na co basior podniósł głowę przerywając picie wody.
- Hmm... - zamyślił się chwilę. - Tak, pamiętam. O co chodzi?
- Zanim mogłam go upolować musiałam odciągnąć jego matkę, przeogromną lochę. Trochę ją zraniłam, ale na pewno nie na tyle, żeby padła trupem. Co powiedziałbyś na to, żeby ją znaleźć i upolować? - zapytałam przystępując z nogi na nogę. - Całą watahę moglibyśmy nią wykarmić. To jak, chciałbyś się pobawić w uganianie za dzikiem?
Venir?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz