wtorek, 17 marca 2020

Od Mallory CD Venira

 Prowadziłam basiora do strumienia, aby obmyć jego rany. Nie miałam zamiaru pytać o to, skąd się u niego wzięły, bo wydawał się dostatecznie podirytowany moją obecnością. Ciężko było go o to obwiniać, był ciężko ranny, prawdopodobnie nie dałby rady się obronić, a teraz dodatkowo znajdował się na czyimś terytorium. Kiedy dotarliśmy do brzegu, wilk od razu runął na ziemię płytko oddychając. Musiał być naprawdę wycieńczony przez to co przeszedł i dodatkowo całą podróżą ze mną u boku. Zbliżyłam się do niespokojnej tafli strumienia, wzięłam oddech i całkowicie zanurzyłam pysk w wodzie, nabierając do niego jak najwięcej cieczy. Ponownie podeszłam do basiora i znajdując ranę powoli wypuściłam na nią wodę. Usłyszałam lekki syk wilka, który poczuł, że coś dotyka jego urazu, czynność powtórzyłam kilka razy i to samo zrobiłam ze wszystkimi zranieniami, które znalazłam na jego ciele. Venir cierpliwie znosił moje zabiegi, a kiedy uznałam, że skończyłam, tym razem bez większej zabawy pozwolił pomóc sobie wstać i zaprowadzić się do mojej nory. Uznałam, że tam będzie mu najlepiej. Nie miałam teraz czasu, aby chodzić po lesie i szukać mu czegoś osobnego, ani szukać Lakrisa, który mógłby ewentualnie mi z nim pomóc. Kiedy już byliśmy na miejscu wokół było już prawie całkiem ciemno, pomogłam mu wejść do środka i poleciłam, aby odpoczął. Sama natomiast wyszłam i położyłam się przed norą, chociaż wcale nie zamierzałam spać. Nawet nie wiem, czy Venir zdecydował się spać, ale patrząc na jego nieufność, posądziłabym go po prostu o leżenie w ciszy, w fazie ciągłego czuwania nad tym, czy wokół nie czai się niebezpieczeństwo. Noc, na moje nieszczęście była znacznie chłodniejsza niż dzień, więc zwinęłam się w kłębek i w ciszy leżałam w tej pozycji.

Venir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz