- Tutaj? - szepnęłam rozglądając się dookoła. - Na tej pustelni?
Nigdy nie pomyślałabym, że przyjdzie mi w okolicy znaleźć wilcze ślady w towarzystwie odrobiny krwi. Coś musiało go zranić. Inne, wrogie wilki? Może zapolował na wyjątkowo silnego byka, który zranił go porożem? A może poturbował go łoś? Zaczęłam się obawiać, że ta pierwsza opcja ma najwięcej sensu. Przez chwilę wahałam się, czy w tej chwili zawrócić i biec na własne terytorium, czy może podążać za nimi i sprawdzić, czy można jakoś temu nieznajomemu pomóc. Przecież nie można go tak zostawić.
Mijały kolejne sekundy, a ja nadal nie byłam pewna tego, co chcę właśnie zrobić. W jednej chwili po prostu pobiegłam za śladem, kilka razy prawie się przewracając przez śnieg. Pędziłam za nim do momentu, w którym zaczynałam czuć, że moje łapy odmawiają posłuszeństwa. Wtedy stanowczo zwolniłam tempo i oddaliłam się kilka metrów w bok, przemykając między drzewami, aby potencjalny wróg musiał bardziej się wysilić, by mnie dostrzec. Trop prowadził mnie na polanę, gdzie w oddali dostrzegłam tego, za kim podążałam przez cały ten czas. Powoli zbliżałam się do celu, starałam się maksymalnie opóźnić moment, w którym musiałabym wyłonić się spomiędzy drzew. Najwyraźniej wilk dostrzegł mnie już zanim to zrobiłam, co oznajmił donośnym warknięciem. Nie odpowiedziałam mu w żaden sposób, tylko powoli opuściłam swoją osłonę z pni drzew i powoli do niego podeszłam. Kiedy byłam już bliżej dostrzegłam sylwetkę wilka - całkiem postawnego basiora o naznaczonej krwią i teraz dodatkowo najeżonej, czarnej sierści.
- Nie jestem wrogiem. - powiedziałam zachowując bezpieczną odległość. Był w złym stanie, nie chciałam go bardziej denerwować niż to potrzebne, nie miałam przecież złych zamiarów. - Mam na imię Mallory. - przedstawiłam się czekając na to, jak zachowa się basior.
Venir?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz