-Heja, długo mnie nie było, prawda? - Zaśmiałem się.
-??? Miałeś spać. - Odpowiedziała zdziwiona.
-Nie mogłem zasnąć. Na co patrzysz? - Zmieniłem temat od razu.
-Zastanawiam się czy nie użyć skał do przemieszczania się, a dalej można by się już w miarę bezpiecznie zsunąć po ziemi. - Odpowiedziała mierząc mniej więcej odległość między skałami.
-To nie taki zły pomysł, ale gdyby było sucho. W tej chwili mamy mokre i ubłocone łapy, a kamienie są śliskie od deszczu, nie wiem też jak usadzone są w podłożu, ale gdyby którykolwiek się ruszył to zapowiada się na dość poważne rany, a nawet i śmierć. - Zacząłem mamrotać.
Wadera spojrzała na mnie zdziwiona i zaczęła się zastanawiać. Może nad tym czy przeczekać jeszcze trochę, czy jednak spróbować. W sumie zawsze można liczyć na szczęście, albo zsuwać się od skały do skały, chociaż nie jestem pewny czy to bezpieczna opcja. Bez żadnego ostrzeżenia usłyszałem burczenie w brzuchu i podniosłem wzrok na Mallory, która swój odwróciła i aż wydawało mi się, że się rumieni. W tej właśnie chwili, gdy chciałem coś powiedzieć, mój żołądek też postanowił o sobie przypomnieć. Jeden czy dwa dni głodówki to dla mnie żaden problem, ale dla wadery mógł nim być.
-Jak tylko się stąd wydostaniemy to polowanie? - Uśmiechnąłem się lekko próbując zmienić atmosferę. - Czy może w międzyczasie spróbujemy tutaj chociaż coś małego znaleźć?
Mallory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz