wtorek, 17 marca 2020

Od Mallory CD Lakris

Po tym, jak krople deszczu zaczęły powoli mknąć przez otaczający nas krajobraz, dotarło do mnie, że jesteśmy na samym szczycie ciężkiej do wdrapania się góry, a przecież musimy jeszcze stąd zejść. Wycieczka na sam dół po śliskim podłożu może skończyć się bolesnym upadkiem, a znając moje szczęście, to zapewne śmiercią.
- Mallory? Coś się stało? - z natłoku przemyśleń wyrwał mnie głos basiora, który powtórzył swoje pytanie, poprzednio nie uzyskując odpowiedzi.
- Deszcz.
- No tak, co z nim? Boisz się burzy?
- Na drodze zaraz będzie dużo błota. Zejście będzie problematyczne, można spaść, a przy większym pechu nawet umrzeć. - powiedziałam wpatrując się w dolinę smaganą wiatrem.
Lakris westchnął i spojrzał w tą samą stronę co ja. Może warto tutaj przeczekać? Jeśli zaczniemy schodzić teraz, ulewa może się zwiększyć powodując, że po prostu pospadamy ze stromego zbocza, które i bez tego jest trudne do pokonania. Już miałam zaproponować, aby zaczekać do jutra aż przestanie padać, a droga lekko przeschnie, ale wilk mnie wyprzedził.
- Zaczekajmy, aż przestanie padać. Potem zobaczymy, czy da się bezpiecznie dojść na sam dół. - powiedział odwracając się w moim kierunku.
Spojrzałam na niego i skinęłam głową. Na górze na szczęście było trochę drzew, a wchodząc tu zauważyłam kilka przewróconych, najwyraźniej przez wichurę, która miała miejsce kilka miesięcy wcześniej. Dałam basiorowi znak, aby podążył za mną i szybkim truchtem ruszyłam w ich stronę. Na miejscu zaczęłam robić podkop pod dwoma kłodami, które wzajemnie się krzyżowały.
- Co robisz? - spytał basior niepewnie, ale nie czekając na odpowiedź pomógł mi kopać.
- Tutaj się schowamy, nie będzie tak wiało oraz mocno nie zmokniemy. - odparłam, próbując powiększyć dół jak najprędzej.

Lakris?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz